Koncerty z wysokiej półki zapewnili organizatorzy festiwalu Inne Brzmienia, który zakończył się w niedzielę na podzamkowych Błoniach. Przy okazji przyciągnęli do miasta sporo turystów, nie tylko z Polski.
W piątek widzami bujał 80-letni młodzieniec Lee „Scratch” Perry, później brytyjski Herbaliser zaserwował smakowitą mieszankę jazzowo-funkową, doprawioną hip hopem, ambientem i wieloma innymi muzycznymi przyprawami. W sobotę swoich fanów nie zawiódł niezniszczalny Dezerter, później klasę pokazała amerykańska grupa Ministry, która przyjechała do Lublina na jedyny w Polsce koncert, więc nie zabrakło jej fanów z odległych zakątków, a także z zagranicy.
Inne Brzmienia nie pierwszy raz przyciągnęły do miasta festiwalowych turystów, zresztą radzą z tym sobie coraz śmielej. – Udało nam się stworzyć markowy festiwal, dobrze wkomponowany w potrzeby promocji polskiej kultury, ale również pokazywania tego, co jest ciekawego na świecie – mówi prezydent Krzysztof Żuk.
– Marka tego festiwalu jest tak wysoka, że ja mam z Polski sygnały, żeby załatwić hotel, bo nie ma miejsc, albo pogratulować takiej instytucji kultury, która organizuje festiwal – dodaje prezydent Lublina.
– Moja jedyna zasługa, to to, że umiem sobie znaleźć ludzi – odpowiada Grzegorz Rzepecki, dyrektor Warsztatów Kultury.
Zachwalane tak Inne Brzmienia są od kilku lat częścią „Wschodu Kultury”, wspólnego festiwalowego projektu Lublina, Białegostoku i Rzeszowa, dofinansowanego przez Narodowe Centrum Kultury, które od 2014 r. przekazało na nasz festiwal prawie 4 mln zł. Dzięki tym pieniądzom łatwiej jest przyciągać na scenę artystów wielkiego formatu. – Projekty o charakterze kulturowym mają sens wtedy, gdy realizuje się je systematycznie, co rok – podkreśla Rafał Wiśniewski, dyrektor NCK, który w piątek odebrał od prezydenta Medal Unii Lubelskiej.
Przypadająca na ten rok 450. rocznica zawarcia unii miała swoje odbicie także w programie festiwalu, do którego zaproszono sporo artystów z Litwy. – Jest nam potrzebne rozmawianie, poznawanie jeden drugiego – mówi Rasa Rimickaite, attaché kulturalna ambasady litewskiej w Polsce, którą poza samym festiwalem zachwyciły w Lublinie… trolejbusy, w Polsce będące czymś rzadkim, za to wszechobecne w Wilnie.
Koniec Innych Brzmień oznacza też początek odliczania do kolejnego dużego festiwalu, czyli Carnavalu Sztukmistrzów, zaplanowanego na ostatni weekend lipca.